2012/11/18

Słówko po Chińsku... Metro!

捷運[jie-yun]

Teraz Taipei ma 8 linii a Kaohsiung 2 linie metra... Hehe, I tak więcej niż w Warszawie.

Plastikowe samochody do wynajęcia... czyli przejażdżka po Berlinie

Baaadzo przepraszam, że tak długo niczego nie pisałam... ale ten tydzień po powrocie był nieco porąbany...
Wracajmy jednak do Berlina, pozwólcie, że zaproszę was na przejażdżkę po tym mieście!

Dworzec Główny

Metrrro
Wygibasy taty w metrze ;)

Najkrótsze metro, tylko dwa wagony.







Przejście dla anorektycznych dziewczyn...?

Berliński zielony ludzik (小綠人) ma całe sklepy poświęcone jemu,
choć uważam że  nasz tajwański  ludzik jest o wiele lepszy...

Trabant (mydelniczka) - plastikowy samochód

2012/11/10

Czy to nie za dużo??... czyli Berlin

- Do Berlina?!  Koleżanko, czy to nie za dużo??  Rówieśnicy siedzą w szkołach,a ty nie tylko do Polski na wakacje, to jeszcze do Niemiec się wybierasz...

- Hej, hej... zwolnij! Ja do Berlina nie na zwiedzanie i szoppingowanie tylko na konferencję i na lekję historii...

-Yeah right*... Rodzice cię tam zaciągnęli, co? Współczuję.

- No coś ty... To była pierwsza międzynarodowa konferencja edukacji domowej!  Nasza rodzina reprezentowała wszyskie rodziny uczące w domu Tajwanie!

- Okej, okej, chill... I tak to nuda...

- Wcale nie było nudno! Po prostu siedziałam w pokoju hotelowym i robiłam matmę... Filmowałam tatę kiedy gadał... i bawiłam się z dzieciaczkami...

- A co było na lekcji historii?

- Mur. "Zbudowanie i zburzenie Muru Berlińskiego i wszysko inne co się działo dookoła"

- Pff, a to fajne.

- Nie wywracaj oczyma, kolego. Lekcja polegała na bieganiu po całym Berlinie i zwiedzaniu muzeów ... w jeden dzień. Byliśmy w Museum at Checkpoint Charlie, Stasi Museum, Topography of Terror i DDR Museum. Wieczorem w deszczu przeszliśmy się pod Bramę Brandenburską by wraz z innymi homeschoolingowcami (rodzicami) pstryknąć sobie grupową fotkę. Brrr jak bylo zimno i mokro.


- I co, wiesz już jak ludzie żyli w NRD?

- No tak, poza tym Mama mi ciut jeszcze dopowiedziała, bo przecież Ona też coś nie coś wie o tamtych czasach.


*Yeah right - Angielski, "Tak, na pewno" sarkastycznie. ;)

Jedzie pociąg jedzie... czyli do Berlina!

Juu-huu!
Rodzinka wyrusza! Od lewej do prawej: Ja, Tata, Mamć i Jasiek



Tak... W Niemczech padał deszcz zamiast śniegu... ;-(


2012/11/04

Poof, poof grzybki... czyli Biebrzański Park Narodowy


Jedna z naszych wypraw samochodowych była przez Biebrzański Parku Narodowy, gdzie spotkaliśmy się z łosiem, konikami polskimi i z poof poof grzybkami...

Jesień, jesień, jesień!!!

Bawimy się purchawką
(przeze mnie nazwaną poof, poof grzybkiem)

Jak jechaliśmy przez park to nagle z lasu
wygalopowało całe stado koników polskich.

Jaś na "preriach"

Dzięciołek

Przewoźnik Jaś... czyli Narwiański Park Narodowy

Na Podlasiu jest kilka parków narodowych, zwiedziliśmy dwa z nich - Biebrzański i Narwiański Park Narodowy.


Większość czasu chodziliśmy po kładkach, a kiedy napotykaliśmy rzekę (jeśli w ogóle są rzeki na mokradłach...) to musieliśmy przepływać tratwami. Jaś ciągnął tratwę za łańcuch, który był cały mokry i zardzewiały, bo moczył się w wodzie bardzo długo i w ten sposób przeciągał nas na drugi brzeg.

Nasz przewoźnik - Jaś.
Znajdź mnie ;) ...
... i mnie!

Uuu... według mnie to wygłąda mega-depresyjnie...