2012/12/04

Przekrój toru?!... czyli Tajwańskie PKP

Jestem! Wróciłam! Choć nigdzie nie poszłam... Sorki, że od tak dawna nic nie pisałam, ale za dużo rzeczy się działo.
Na przykład, mieliśmy 16 gości (w czym czwórkę dzieciaczków) na Andrzejki (@_@) i przez cały czas telewizja nas filmowała (@_@)x10

Ale, ale postanowiłam napisać coś nie coś o Dworcu Głównym w Tajpej!
Dlaczego? Bo tydzień temu z Tatą pojechałam do Kaohsiung, miasta na samym południu wyspy (Tajpej jest na północy), na spotkanie z czytelnikami książki rodziców.
Kiedy wychodziłam z dworca, to zauważyłam, że na dachu jest ten znak:


No i teraz mogę wyobrazić waszą reakcje: "No nie, po dwóch tygodniach nieobecności, chcesz się podzielić twoją opinią na temat TEGO?!"
Ja: " :-( "
Wiem, was to nie obchodzi ale to jest wasz znaczek:

Spytałam się taty dlaczego tajwański znaczek kolei jest taki dziwny?
Nie dokończone kółko, kreski i coś dziwnego pośrodku... co to ma znaczyć?!
Tatuś rzekł że to są szyny. Kolejowe.
Szyny?! Takie okrągłe? Co to, rondo śmierci dla pociągów?!
No więc ojciec cierpliwie mi wytłumaczył, że to nie jest żadne rondo, tylko przekrój toru...
Trochę czasu mi zajęło by się skapować jak to możliwe...


Jak widzisz rozdzieliłam ten znak, używając prehistorycznego "Paint", na dwie części.
Po lewej stronie to przekrój toru, a po prawej znak co jest pierwszym znakiem nazwy Tajwańskiego PKP, 台鐵.

I już wynudziłam was na maxa!


2012/11/18

Słówko po Chińsku... Metro!

捷運[jie-yun]

Teraz Taipei ma 8 linii a Kaohsiung 2 linie metra... Hehe, I tak więcej niż w Warszawie.

Plastikowe samochody do wynajęcia... czyli przejażdżka po Berlinie

Baaadzo przepraszam, że tak długo niczego nie pisałam... ale ten tydzień po powrocie był nieco porąbany...
Wracajmy jednak do Berlina, pozwólcie, że zaproszę was na przejażdżkę po tym mieście!

Dworzec Główny

Metrrro
Wygibasy taty w metrze ;)

Najkrótsze metro, tylko dwa wagony.







Przejście dla anorektycznych dziewczyn...?

Berliński zielony ludzik (小綠人) ma całe sklepy poświęcone jemu,
choć uważam że  nasz tajwański  ludzik jest o wiele lepszy...

Trabant (mydelniczka) - plastikowy samochód

2012/11/10

Czy to nie za dużo??... czyli Berlin

- Do Berlina?!  Koleżanko, czy to nie za dużo??  Rówieśnicy siedzą w szkołach,a ty nie tylko do Polski na wakacje, to jeszcze do Niemiec się wybierasz...

- Hej, hej... zwolnij! Ja do Berlina nie na zwiedzanie i szoppingowanie tylko na konferencję i na lekję historii...

-Yeah right*... Rodzice cię tam zaciągnęli, co? Współczuję.

- No coś ty... To była pierwsza międzynarodowa konferencja edukacji domowej!  Nasza rodzina reprezentowała wszyskie rodziny uczące w domu Tajwanie!

- Okej, okej, chill... I tak to nuda...

- Wcale nie było nudno! Po prostu siedziałam w pokoju hotelowym i robiłam matmę... Filmowałam tatę kiedy gadał... i bawiłam się z dzieciaczkami...

- A co było na lekcji historii?

- Mur. "Zbudowanie i zburzenie Muru Berlińskiego i wszysko inne co się działo dookoła"

- Pff, a to fajne.

- Nie wywracaj oczyma, kolego. Lekcja polegała na bieganiu po całym Berlinie i zwiedzaniu muzeów ... w jeden dzień. Byliśmy w Museum at Checkpoint Charlie, Stasi Museum, Topography of Terror i DDR Museum. Wieczorem w deszczu przeszliśmy się pod Bramę Brandenburską by wraz z innymi homeschoolingowcami (rodzicami) pstryknąć sobie grupową fotkę. Brrr jak bylo zimno i mokro.


- I co, wiesz już jak ludzie żyli w NRD?

- No tak, poza tym Mama mi ciut jeszcze dopowiedziała, bo przecież Ona też coś nie coś wie o tamtych czasach.


*Yeah right - Angielski, "Tak, na pewno" sarkastycznie. ;)

Jedzie pociąg jedzie... czyli do Berlina!

Juu-huu!
Rodzinka wyrusza! Od lewej do prawej: Ja, Tata, Mamć i Jasiek



Tak... W Niemczech padał deszcz zamiast śniegu... ;-(


2012/11/04

Poof, poof grzybki... czyli Biebrzański Park Narodowy


Jedna z naszych wypraw samochodowych była przez Biebrzański Parku Narodowy, gdzie spotkaliśmy się z łosiem, konikami polskimi i z poof poof grzybkami...

Jesień, jesień, jesień!!!

Bawimy się purchawką
(przeze mnie nazwaną poof, poof grzybkiem)

Jak jechaliśmy przez park to nagle z lasu
wygalopowało całe stado koników polskich.

Jaś na "preriach"

Dzięciołek

Przewoźnik Jaś... czyli Narwiański Park Narodowy

Na Podlasiu jest kilka parków narodowych, zwiedziliśmy dwa z nich - Biebrzański i Narwiański Park Narodowy.


Większość czasu chodziliśmy po kładkach, a kiedy napotykaliśmy rzekę (jeśli w ogóle są rzeki na mokradłach...) to musieliśmy przepływać tratwami. Jaś ciągnął tratwę za łańcuch, który był cały mokry i zardzewiały, bo moczył się w wodzie bardzo długo i w ten sposób przeciągał nas na drugi brzeg.

Nasz przewoźnik - Jaś.
Znajdź mnie ;) ...
... i mnie!

Uuu... według mnie to wygłąda mega-depresyjnie...



2012/10/30

Przedszkolak na koniu... czyli Zozo w siodle

Gdy byłam mała, co roku gdy wracaliśmy do Polski, jechaliśmy na Mazury, gdzie codziennie zbieraliśmy grzyby w lesie, pływaliśmy w jeziorze a ja też jeździłam na klaczy, którą nazywano Kawka...
Tęskniłam do tych starych czasów i marzyłam by włożyć stopy w strzemiona... Jejciu jak tęskiłam za jazdą konną... I wreszcie w tym roku przydarzyła się okazja, by usiąść w siodle. 
Kocham jazdę konną, ale szczerze mówiąc, moja jazda jest na poziomie przedszkolaka ...

Ja na Rudym, strasznie żarłocznym koniu.

Konie uwielbiały jabłka zerwane
z jabłoni niedostępnej dla nich

Gdzie się podziały bociany?... czyli wieś Pentowo

Właśnie wróciłam z 4 dniowej wycieczki na Podlasie! Mieszkaliśmy u bardzo miłych gospodarzy w Europejskiej Wiosce Bocianiej - Pentowo (oczywiście żadnych bocianów o tej porze roku już nie było - pozostały li ino gniazda).

Bocianie gniazda były wszędzie.


Miły mały dworek z 1904 roku, pamiętający zabór rosyjski
i obie wojny światowe.

W dworku były dwie suczki Gobi (na zdjęciu) i Pysia.
Zachowanie Gobi było bardzo podbne do naszej Inusi... ;(

Pani gospodyni pozwoliła nam zrywać jabłka ze swoich jabłoni.
Do Warszawy przywieźliśmy cały wór jabłek.

  O tym co bylo najważniejsze i najfajniejsze w Pentowie napiszę w następnym poście.

2012/10/22

Spacerek w lesie Kabackim

Tego dnia było bardzo dużo takich kresek w niebie :-)

Też było dużo grzybów, ale ich nie zbieraliśmy.

Nie wiadomo dlaczego była szczelina w drzewie...

Jaś przez całą drogę bawił się nożem i badylami.

2012/10/21

Strój króla... czyli komiks na tablicy

Oto mały (choć w romiarach duży) komiks który ja z koleżanką, Małgosią, zrobiłyśmy~
Występują w nim nasi młodsi bracia.