Jestem w Polsce.
Tym razem sama przyleciałam. Z dwoma przesiadkami. Fajnie było, czułam się jak dorosła dziewczynka przez te 24 godziny podróży.
W drzwiach mieszkania Babci i Dziadka przywitał mnie Lutek - pies, który został zwierzątkiem domowym zastępując poprzedniczkę, Miłkę, kotkę, która popełniła samobójstwo.
Lutek jest całkiem fajny, choć ma niechęć do płci męskiej... właściwie dokładniej - mężczyzn.
Szczeka i warczy na tatę i wujków, ale na Jasia (brat, 11 lat) żadnej negatywnej reakcji nie ma. Jaś -biedaczek jeszcze ma daleko do 'mężczyzności'...
Z psem naturalnie trzeba wychodzić na spacery kilka razy dziennie... ale nikt mnie nie ostrzegł, że spacer ma trwać godzinę. Go-dzi-nę.
Rozumiem, że on młody i ma brykać, ale 60 minut to dużo...
Na Tajwanie, z naszą Inusią (suczka, 10 lat) wychodzi się trzy razy dziennie, po 20 minut...
Ale właściwie, co mam porównywać z Tajwanem... My tam mamy zupełnie inną 'psią kulturę'.
Po pierwsze, średnia wielkość tajwańskich psów jest prawdopodobnie trzy razy mniejsza od polskich... W związku z tym, nie często są wypuszczane na zewnątrz i spacerki są odbywane w wózeczkach i koszyczkach, a pieski są ubierane w kaftaniki i buciki...
Normą jest zamykanie psiaczków w zdecydowanie za małych klatkach na balkonach, a pozwalanie im swobodnie biegać po domu nie jest najlepiej przyjmowane, tym bardziej że połowa Tajwańczyków panicznie boi się psów.
Nie tylko ludzie boją się ich, to jeszcze przy każdej 'konfrontacji' z innymi psami, wszystko jedno jakiej wielkości, podnoszą je, a na dodotek nie pozwalają by psy razem się bawiły...
A w Polsce? Polska to jest RAJ dla psów!
Dziwna ta psia kultura na Tajwanie..
OdpowiedzUsuńhttp://dorota-nevergiveup.blogspot.com/
Niestety, w Polsce ludzie coraz bardziej kretynieją na tajwańską modłę (chodzi o te keai kubraczki, nosidełka, torebeczki, gogle i inne bardzo potrzebne akcesoria dla psów).
OdpowiedzUsuńJednak dla mnie największym zaskoczeniem było
1) kupowanie sobie psa rasy Siberian Husky lub Alaskan Malamut, Boreder Collie lub inny długowłosy -żeby pokazać, że nas stać na takiego ładnego psa. Po czym, żeby się pies nie męczył w upale, w te pędy udajemy się do fryzjera i golimy go na zapałkę, zostawiając tylko troszkę na łapach, na głowie i na czubku ogona
2) spacer, a raczej skuterowanie psa - czyli pan siedzi na skuterku i powolutku turla się chodnikiem wzdłuż trawnika, a obok po trawniku biegnie piesek. Po 20 m nawrotka, a po 50m - piesek wskakuje na skuter i wio, do domu.
Gratuluję udanej podróży - jaką trasą leciałaś?
Witaj,
OdpowiedzUsuńmoże Ty orientujesz się jakie są przepisy związane z wwozem psa na Tajwan? Chodzi o potrzebne dokumenty, szczepienia, kwarantannę, itp. Albo gdzie mogę znaleźć takie informacje?
Z góry dzięki za odpowiedź :)
PS.
I godzinny spacer z psem to wcale nie jest dużo :P