2014/08/04

Od tańczących lampionów do żarcia hamburgerów

Środa30 Cały dzień pomagałam Kasi tłumaczyć polskiemu teatrowi A3.
Teatr prowadzi lekcje i przygotowują tajwańską młodzież na festiwal, na którym będą tańczyć z lampionami.
W czasie ćwiczenia przyjechała miejscowa telewizja by przeprowadzić wywiady. Nie często tłumaczę między polskim a chińskim, ale uważam że mi nieźle poszło.
Po lekcjach rodzinka przyjechała by mnie odebrać, ale zostali na kolację z Kasią i Gosiami.

Czwartek31 Uff, dzisiejszy dzień spędzony cały był w domu, i właściwie nic specjalnego nie robiłam. Dużo lekcji za to było zrobionych...

Piątek1 I kolejny dzień siedzenia w domu. Matma, historia, literatura ...

Niedziela3 I znowu wylądowałam w Yilan.
Tym razen zaciągnęłam Jasia, Perriego i Krystiana na przedstawienie, do którego tak zawzięcie się przygotowywał polski teatr A3 z ich podopiecznymi.
Rano wybrałam się z całą rodziną na mszę polską, po której większość Polaków udała się na pogaduchy nad hamburgerami. Poznałam Krystiana, fajnego chłopa, który studiuje chiński na Tajwanie od roku i nie długo już wyjeżdża. Uprawia kitesurfing i sam się uczy filmawać i edytować filmiki podróżnicze.
Wskoczyliśmy w czwórkę w samochód Perriego i po kilku postojach na casting, odebranie plażowych rzeczy i kupienie picia i żarcia, ruszyliśmy w drogę przybrzeżną szosą. Około czasu kiedy słońce zachodziło, rzuciliśmy się do morza i przez pół godzinki pluskaliśmy. Ja nie często bywam nad morzem, a jeszcze rzadziej w nim pływam... Po wytarciu siebie, pospieszyliśmy do miasta Yilan, po drodze wpadając do drive-through McDonalda.
Nie wystarczyło nam na jeden dzień hamburgerów.
Zdążyliśmy na przedstawienie, które bardzo ładnie wyszło, a po nim długo jeszcze się żegnaliśmy z polską ekipą. Jak tylko wsiedliśmy do samochodu, to wszyscy zdechli ze zmęczenia. 
Do domu wróciliśmy przed 1:00 w nocy ...

Spory tłum się zjawił
Polacy jednorożcy
Ciuciubabka z jabłkiem
Głowa wołowa

Z lewej: Jasiek, Krystian i Perry
Ekipa Tajwańska, Kasia i Ja :)

2014/08/01

Od budowania kuchni do zabawiania duchów

Poniedziałek28 Od samiuteńkiego ranka Jasia wykopano z domu na kolejny obóz. Tym razem będzie szalał ze swoim najlepszym kolegą, więc niewątpiliwie będzie miał fajnie.
A ja po półtorej godziny wylegiwania się w łożku, wylazłam i po wyjściu z psem zbudowałam kuchnię Ani. Ową kuchnię dostała od Jasia, Perriego i mnie (choć na razie żaden z nich nie oddał mi pieniędzy). Mała kuchnia składająca się z wielu częsci, ma kuchenkę, zlew, piekarnik i właściwie wypas. Wydaje mi się że bardzo jej się podoba ten prezent, nawet zanim zdecydowałyśmy, gdzie go ulokować to już zaczęła się bawić.
Popołudniu był tenis i smażony ryż i nic ciekawego się nie stało.
Ah, dopiszę, że właśnie kilka minut temu wygasły światła i internety na całej górze. Ciemno wszędzie, głucho wszędzie! Nie trwało to jednak długo i elektryczność wróciła.

Wtorek29 Pamiętacie jak się żaliłam, że ostatni rozdział geometrii robiłam? Zaczęłam następny rodział - Funkcje. Długo przy nich nie posiedziałam, w południe musiałam się spakować i ładnie się ubrać na premierę programu telewizyjnego. Plecak pakowałam na jednonocny pobyt w Yilan (miasta na wschód od Taipei, 50min autostradą). 
Premiera była nowego progamu, który będzie pokazywany w telewizji publiczej, z którą od lat współpracuję i w której najwięcej pojawiam się w programach. Program jest bardzo ciekawy, wybierają kogoś znanego lub bardzo dobrego w swojej dziedzinie i wysyłają go do jakiejś szkoły by był nauczycielem zastępczym. Na premierze pokazano dwa odcinki owego programu.
Po oglądaniu telewizji na dużym ekranie, mama z Anią zawiozły mnie na parking przy autostradzie, skąd Perry mnie odebrał i pojechaliśmy na plażę w Yilan. Tam spotkaliśmy się z Kasią, 阿育, Yi-Xuan i dwoma Gosiami.
Kasia jest pół Niemką pół Polką która studiowała chiński na Tajwanie, a teraz studiuje aktorstwo. Przez ostatnie dwa tygodnie tłumaczyła polskiemu teatrowi A3, który prowadzi lekcje dla tajwańskiej młodzieży by ich przygotować na festiwal, który odbędzie się w najbliższy weekend.
Obie Gosie robią niesamowite rekwizyty i lampiony dla teatru.
Po spotkaniu się pierwszwy raz z wszystkimi, ruszyliśmy na pyszną typowo tajwańską kolację. A po tym na tradycyjny tajwański targ nocny. Miesiąc ten według kalendarza księżycowego jest miesięcem duchów, więc widać dużo jedzenia wystawionego na stolikach dla duchów i sporo rozebranych tancerek próbujących zabawić te duchy.
Późnym wieczorem wróciliśmy do hotelu się wyspać.